Elementy ratownictwa

a) ratowanie z brzegu

Na każdej przystani może zdarzyć się, że ktoś wpadnie do wody. Musimy być przygotowani na tego typu zdarzenie i skutecznie podjąć akcję ratowniczą. Jeżeli osoba ta jest w zasięgu ręki, to kładąc się na pomoście lub kadłubie zacumowanej łódki przyciągamy go do siebie i pomagamy wydostać się na pomost czy łódź, lub holujemy go do brzegu. Gdy odległość przekracza zasięg naszych rąk, użyjmy do ratowania tego co mamy pod ręką np. szalika, gałęzi etc. Jeśli na przystani jest wywieszone koło rzucamy je tonącemu. Koło rzucamy przed tonącego, inercja przesunie je ku tonącemu. Nigdy nie rzucamy kołem w tonącego, ciężkie koło uderzając w głowę może pozbawić go przytomności. Jeśli rzucimy za daleko, koło odpłynie jeszcze dalej i cała akcja skończy się fiaskiem. Mając do dyspozycji rzutkę możemy powiększyć zasięg akcji ratowniczej do trzydziestu, czterdziestu metrów. Rzutką rzucamy zawsze za tonącego. Gdy linka opadnie tonący może się jej chwycić, a my ściągamy go do brzegu. Te sposoby odnoszą się do tonących, którzy są przytomni i reagują na to, co dzieje się w ich otoczeniu.

b) ratowanie z łodzi, kajaka i motorówki

Ratując z łodzi podchodzimy do ratowanego burtą, osłaniając tonącego od fali, a następnie przeholowujemy go na rufę i stamtąd wciągamy na pokład. Gdy na łodzi są dwie osoby dobrze jest, gdy jedna z nich przejdzie na dziób, gdy ratująca osoba wyciąga rozbitka z rufy, zapobiegnie to wywrotce łodzi. Podobnie wygląda ratowanie z kajaka. Tonący wciąga się na dziób lub rufę, płasko przylegając do pokładu, nie powodując kołysania kajaka, oczywiście gdy jest przytomny i reaguje na otoczenie, w przeciwnym wypadku pozostaje nam holowanie przy burcie. Gdy dysponujemy motorówką ratowanie podobne jest do podejścia jachtem balastowym. Robimy pętlę, w ostatniej fazie wytracając prędkość, co obok kwestii bezpiecznego podejmowania rozbitka, uchroni go przed odrzuceniem i zalanie falą odkosu dziobowego, a następnie wyłączamy silnik lub włączamy bieg jałowy. Podchodzimy nieco wyżej niż rozbitek od nawietrznej, mając go po naszej zawietrznej. Fala i wiatr szybko zepchną nas na rozbitka umożliwiając nam swobodną akcję ratowniczą.

c) ratowanie z wody

Ratowanie z wody jest ostatecznością, ze względu na zagrożenie jakiemu podlega sam ratujący. Możemy tu rozróżnić dwa typy akcji: wspomaganie i ratowanie.

Z pierwszym mamy do czynienia, gdy rozbitek jest przytomny i reaguje na otoczenie. Wspomaganie polega na pomocy w utrzymaniu się na powierzchni wody lub umożliwieniu odpoczynku w trakcie płynięcia. Rozbitek może nas chwycić za barki, my płynąc żabką holujemy go. Drugim sposobem jest tzw. "samolot". Polega on na tym, że rozbitek chwyta dwóch wspomagających za barki. Wspomagający płyną żabką, mając rozbitka miedzy sobą. Trzecia metoda to "mostek". Wspomagający płyną jeden za drugim, a rozbitek trzyma ręce na barkach płynącego z przodu, a nogi na barkach płynącego z tyłu. Dwie ostatnie metody wymagają od wspomagających dużej synchronizacji ruchów.

Ratowanie jest czynnością na osobie, która nie poradzi sobie w wodzie. Ratowanie możemy podzielić na kilka faz:

- podejście do tonącego, próba uspokojenia i poinformowanie go o nadejściu pomocy
- Przechwycenie tonącego
- Podanie powietrza (w przypadku braku oddechu)
- holowanie
- Obezwładnianie tonącego
- Wynoszenie z wody lub wciągnięcie na pokład

d) diagnoza stanu i reanimacja

Podchodząc do tonącego staramy się go uspokoić by móc podjąć skuteczną akcję ratunkową. Nigdy nie podpływamy w zasięg rąk, gdyż tonący może nas wciągnąć pod wodę lub tak skrępować, że nie pozwoli to nam wypłynąć. Gdy tonący nie reaguje na nasze wezwania, schodzimy pod wodę podchodząc z tyłu za tonącym wciągamy go za nogi pod wodę. W odruchu bezwarunkowym ratowany podnosi ręce do góry, zakładamy wtedy uchwyt tzw. Żeglarski i wypływamy z ratowanym na powierzchnię i holujemy do brzegu lub jachtu. Gdy ratowany jest nieprzytomny, wyciągamy go na powierzchnię, tam sprawdzamy tętno i oddech. W przypadku braku oddechu, odchylamy głowę w tył, by udrożnić drogi oddechowe, sprawdzamy czy nie ma w jamie ustnej ciał obcych i podajemy dwa pierwsze wdechy. Po czym holujemy ratowanego do brzegu lub do jednostki ratowniczej. Holować można na kilka sposobów. Wymienię je tylko nie wdając się w szczegółowe opisy: tzw. "koszyczek" trzymając jedną ręką za żuchwę, płyniemy na boku wspomagając się drugą ręką , trzymając oburącz za żuchwę, trzymając pod pachy płyniemy na plecach i wspomniany wcześniej uchwyt żeglarski, który obezwładnia ratowanego. Gdy ratowany chwyci nas musimy od razy uwolnić się uchwytu. Wykorzystujemy w tym celu dźwignie i chwyty podobne do tych, które są stosowane w Judo i innych sportach walki. W przypadkach, gdy nie mamy możliwości zastosowania dźwigni możemy kciukami zadać cios w pachwinę lub przycisnąć gałki oczne. Ból spowoduje rozluźnienie uchwytu. Oczywiście nasze działania nie powinny doprowadzić do okaleczeń czy innych konsekwencji. Gdy doholujemy ratowanego do brzegu, chwytamy go pod pachy i dociągamy go na głębokość naszych kolan i chwytem strażackim wynosimy go na plażę czy nabrzeże. Jeśli doholowujemy do jednostki ratowniczej, przekazujemy ratowanego tym, którzy wciągną go na pokład. Jeżeli jesteśmy sami to kładziemy ręce ratowanego na pokład i przyciskamy swoją ręką, gdy sami wciągamy się na pokład. Z pokładu już normalnie wciągamy na pokład krzyżując własne ręce i podnosząc ratowanego, jednocześnie odwracamy topielca plecami do burty. Gdy mamy ratowanego na brzegu lub w łodzi musimy dokonać diagnozy stanu w jakim się znajduje. Sprawdzamy oddech, albo przy pomocy lusterka, albo przykładając policzek do ust ratowanego. Gdy stwierdzimy oddech przystępujemy do sprawdzenia tętna. W tym celu dwoma palcami wyczuwamy puls w okolicy tętnicy szyjnej. Może wystąpić sytuacja, że topielec ma puls, ale nie oddycha. Odwrotnie jest to nie możliwe. Jeżeli stwierdzimy brak tętna i oddechu przystępujemy do resuscytacji. Układamy topielca na plecach na twardym podłożu, sprawdzamy czy nie ma w jamie ustnej ciał obcych, i rozpoczynamy pośredni masaż serca, przykładając otwarte dłonie z wyprostowanymi palcami dwa centymetry od nasady mostka w górę, usztywniając jednocześnie stawy łokciowe. Ugniatamy klatkę piersiową na trzy do pięciu centymetrów w stosunku pięć ucisków na jeden do dwóch oddechów. Przed podaniem powietrza odchylamy głowę do tyłu, udrażniając górne drogi oddechowe, zatykamy nos i wdychając powietrze, kątem oka obserwujemy klatkę piersiową, czy podnosi się klatka, czy brzuch. Jeżeli nasze wysiłki nie przynoszą efektu można zastosować uderzenie Szota. Polega ono na zadaniu ciosu w nasadę mostka, po takim uderzeniu serce powinno wznowić pracę. W przypadku dzieci masaż serca wykonujemy dwoma kciukami, aby nie połamać żeber. Pamiętajmy, że resuscytacji nie przerywamy, aż do przyjazdu lekarza, mimo braku oznak funkcji życiowych. Gdy topielec utrzymuje tętno i oddech, a nie odzyskał przytomności kładziemy go w pozycji bocznej ustalonej i przykrywamy kocem. Osobom nieprzytomnym nie podajemy żadnych płynów. Osoby przytomne przebieramy w suche rzeczy i zapobiegamy utracie ciepła, możemy podać ciepłą herbatę.

e) zabezpieczenie wraku i podnoszenie zatopionej jednostki

O podnoszeniu przewróconego jachtu już wspominałem wcześniej, zajmę się więc podnoszeniem jachtów przewróconych do góry dnem i jachtami leżącymi na dnie. Podnoszenie takich jednostek najlepiej wykonuje się przy udziale dwóch jednostek ratujących. Zaczepiając liny jednej jednostki o burtę jachtu ratowanego (za knagę lub kipę na burcie od strony drugiego jachtu), druga jednostka zaczepia liny o maszt. W ten sposób jacht powinien stanąć na równej stępce. Jacht ciągnący za maszt powinien być od kadłuba jachtu ratowanego odległy o wysokość masztu, aby później przechwycić maszt i podnosić go za olinowanie stałe, natomiast jacht zaczepiony do burty powinien być dość daleko od jachtu ratowanego, by przypadkowe wywrócenie w drugą stronę nie spowodowało uderzenia masztem o jednostkę ratującą. Jednostki leżące na dnie ratuje się za pomocą pontonów które instalowane są przez nurków. Tego typu akcje prowadzone są zwykle przez profesjonalistów. Gdy nie możemy nijak pomóc zatopionej jednostce, to po przyjęciu rozbitków, oznaczamy miejsce gdzie leży wrak boją, ułatwi to lokalizację przy jego wydobyciu.

Opracowanie: Maciej Grzemski