Po czteroletniej przerwie spowodowanej przede wszystkim pandemią i wszelkimi rygorami spowodowanymi jej przebiegiem, nieprzewidywalność w dłuższym okresie czasu obowiązujących rygorów sanitarnych, ani czasu ich trwania, rejs organizowany przez PTTK powrócił na morze. Ponownie udowadniając, że dobre wyszkolenie żeglarzy, sprawny sprzęt i zabezpieczenie ratownicze oraz odpowiednie przygotowanie organizacyjne rejsu, nie jest obce żeglarzom spod bandery PTTK.
Rejs jak zawsze miał dwa podstawowe cele: szkoleniowy – pogłębienie żeglarskich umiejętności własnych uczestników rejsu oraz turystyczno-krajoznawcze. Poznanie nowych miejsc związanych z bardzo dynamicznie rozwijającą się turystyką wodną na obszarze Pętli Żuław i Zalewu Wiślanego. Z założenia chcieliśmy też przepłynąć w zorganizowanym rejsie przez niedawno uruchomioną śluzę „Nowy Świat”, przecinającą Mierzeję Wiślaną i pozwalającą pominąć rosyjski port w Bałtijsku, przez który do tej pory prowadziła jedyna droga z morza do Elbląga.
Wczesnym porankiem, w dniu 1 sierpnia załogi 4 jachtów zameldowały się na nabrzeżu Jacht Klubu Elbląg, aby bezpiecznie wyslipować jachty w najlepiej zagospodarowanym i wyposażonym żeglarsko miejscu nad Zalewem Wiślanym. Ładnie położona przystań, z wieloma stanowiskami postojowymi dla jachtów, z możliwością podłączenia prądu i poboru wody, dobrze odsłonięta od wiatru i fali, z dużym dźwigiem wyposażonym w trawersę, zapewniała wygodne miejsce na rozpoczęcia rejsu.
Trasa rejsu przebiegała od Jacht Klubu Elbląg, poprzez Kanał Jagielloński do rzeki Nogat, Wisłą do ujścia do Bałtyku, przejściem śluzą „Nowy Świat” na Zalew Wiślany, Kąty Rybackie, Suchacz, Tolkmicko, Krynica Morska, Frombork, Tolkmicko i zakończenie, ponownie w Jacht Klubie Elbląg.
Dwa tygodnie wspaniałej przygody, odwiedzenie już wcześniej poznanych miejsc oraz nowych lub zmodernizowanych, posmakowanie słodkiej wody z Wisły i degustacja smakowitych ryb podawanych w smażalni w Świbnie. Wdychanie ogromnej ilości jodu podczas przelotu morzem na trasie do śluzy Nowy Świat, gdy wiatr w szkwałach osiągał ponad 5˚B, przeciskanie się wśród tłumów odwiedzających Krynicę Morską, czy wreszcie odpoczynek w ulubionym przeze mnie Suchaczu.
Ale po kolei, zaraz po wypłynięciu z Jacht Klubu skręcamy w lewo na Kanał Jagielloński łączący rzekę Elbląg z Nogatem i po prawie czterogodzinnym, spokojnym rejsie, po pokonaniu dwóch śluz, dopływamy do przystani w Malborku. Pomimo, że przystań jest ładnie położona, prawie u stóp Krzyżackiego Zamku, jesteśmy mocno zdziwieni ceną postoju. Za dobę postoju 7 m. jachtu z dwuosobową załogą (w tym obligatoryjna opłata za prąd i wodę, pomimo, że mam na łodzi 300 W panele elektryczne i jestem w pełni samowystarczalny elektrycznie, z pełni zapełnionym zbiornikiem z wodą) wynosi 120 zł. Choć najdroższą przystanią podczas naszego rejsu była przystań w Kątach Rybackich za 130 zł. Dla porównania, miesiąc wcześniej prowadząc rejs po śródlądowych wodach Niemiec – „Trzy Pałace Berlina”, w najdroższej marinie w Tempelhofer na Telkowkanal w moim przypadku zapłaciłem 20 €, a najtańsza, dokładnie przy takich samych usługach - 7 € w Marinie Müllorse, niedaleko ujścia Szprewy do Odry. Ot, takie małe porównanie.
Z Malborka wypływamy w godzinach popołudniowych, gdyż część rejsowiczów udała się na zwiedzanie największego, średniowiecznego zamku krzyżackiego. Nie udało się dzień wcześniej zdobyć bilety na nocne zwiedzanie zamczyska, gdyż wyśmienita pogoda i atrakcyjność widowiska spowodowała wcześniejszą wyprzedaż biletów.
Mniejszy ruch na wodzie i szybka obsługa na następnych dwóch śluzach i witamy, wypływając na Królową Polskich Rzek – Wisłę. Szeroką, spokojną, lecz jeszcze z licznymi przemiałami i długimi łachami piasku w nurcie rzeki. Dopływamy do Tczewa. Pierwszej przystani na Wiśle z pływającymi pomostami, otwartej w 2008 r, bardzo nowoczesnej jak na tamte czasy. Teraz świeci pustkami i robi mocno przygnębiające wrażenie. Zejście po połatanym byle jak trapie zejściowym z górnego poziomu przystani na pływający pomost wymaga sporej ekwilibrystyki. A było sucho i deski nie były śliskie od deszczu. W Tczewie musimy uzupełnić paliwo do silników, a stacje benzynowe są dokładnie po drugiej stronie miasta W jedną stronę piesza wędrówka z pustymi kanistrami, powrót już taryfą.
Pogoda cały czas nam sprzyja i Wisła aż do ujścia do Bałtyku trzyma IV klasę oznaczenia nawigacyjnego, mamy przynajmniej 2,5 m wody pod dnami łodzi, więc nie musimy się specjalnie wpatrywać w przebieg nurtu czy oznakowanie brzegowe. Dopływamy do ostatniego promu na Wiśle łączącego Mikoszewo i Świbno. Rzeka jest w tym miejscu już bardzo szeroka i rozpościera się z tego miejsca fantastyczna perspektywa ujścia Wisły do morza, z dalekim zarysem Mewiej Łachy. Cumujemy „na trawie” w porcie rybackim w Świbnie, spokojnie, w pobliżu ogólnodostępne, czyściutkie TOI TOI, z ciepłą wodą (sic!) i papierowymi ręcznikami do rąk. W pobliżu trzy smażalnie ryb z dużym ich wyborem. I co najważniejsze nie grożą tutaj tzw. paragony śmierci, na obiad nie trzeba przychodzić w asyście żyrantów.
Analizując prognozy pogody, następnego dnia, po godzinie 11.00 wypływamy na Bałtyk, obserwując po drodze leniwie wylegujące się foki, na rozgrzanym piasku. Obieramy kierunek na śluzę, wiatr zachodni, później skręcający na północno-zachodni. Z upływem czasu wiatr tężeje i zaczyna wypiętrzać się coraz większa, krótka stroma fala. Przy baksztagowym kursie zaczyna kiwać niemiłosiernie. Na szczęście chwilę po godzinie 13.00 na trawersie widzimy białe falochrony północnego awanportu śluzy Nowy Świat. Meldujemy się na kanale 68 UKF u operatora śluzy i otrzymujemy pozwolenie na wejście do komory śluzy, potem tylko krótkie formalności: jaki jacht, skąd i dokąd, ilość osób na pokładzie i ich narodowość załogi i po około 45 min. jesteśmy na wodach Zalewu Wiślanego. Wydawał by się, że to trwało dość długo, ale obrotowe mosty przecinające kanał śluzy są otwierane o określonych godzinach i choć sam moment przesunięcia się skrzydła mostu trwa dosłownie chwilę, musieliśmy poczekać na swój czas.
Dostajemy telefoniczną informację, że w pobliskiej Krynicy Morskiej przeszła burza i wody Zalewu również zaczynają mocno falować. Płyniemy do dobrze osłoniętej przystani w Kątach Rybackich, gdzie pomocny bosman pomaga nam przycumować we wskazanych przez siebie miejscach i szybko nas kasuje po 130 zł od jachtu. Same Katy Rybackie są tylko rybackie, oprócz Muzeum Zalewu Wiślanego niewiele więcej jest do oglądania.
Po odpoczynku i obfitym śniadaniu wyruszanie nieśpiesznie na wodną przygodę po Zalewie Wiślanym. Płynąc do Suchacza przecinamy Zalew w jego najszerszej części, po lewej burcie mijając nowopowstałą, o kształcie elipsy i powierzchni około 200 ha Wyspę Estyjską. Wyspę usypywaną z urobku pozyskiwanego podczas budowy kanału i śluzy, a obecnie z ziemi wydobywanej refulerami lub koparkami przy pogłębieniu szlaku podejściowego do Elbląga i samej rzeki Elbląg.
Wyspa ma spełniać dwie ważne funkcje: zmniejszyć zafalowanie Zalewu przy zachodnich wiatrach – o czym przekonaliśmy się w dalszej części rejsu i stać się ostoją dla wodnego ptactwa, które pomimo, że jeszcze trwają prace budowlane, ochoczo zaanektowały na swoje potrzeby zasypaną już część wyspy.
Komisja Turystyki Żeglarskiej ZG PTTK, wpsólnie z Centrum Turystyki Wodnej PTTK od wielu lat realizuje projekt „Poznajmy Polskie Szlaki Wodne”, obejmujacy 6 najważniejszych turystycznych śródlądowych szlaków wodnych w Polsce. Sa to: Szlak Wisły, Szlak Odry, Szlak Warty oraz Szlaki Pętli Wielkopolskiej, Pętli Żuław i Zalewu Wislanego i Szlak Pętli Toruńskiej. Po przepłynięciu którejkolwiek z wymienionych tras, można po weryfikacji zdobyć wysoko cenione w środowisku turystów wodniaków odznaki w dwóch stopniach; złoty – za przepłynięcie trasy w jednorazowym rejsie lub w stopniu srebrnym, za przepłynieciu szlaku w etapach. Wszystkie regulaminy można znaleść na stronie www.pttk.pl. Dalczego o tym piszę?, nie chcę specjalnie dalej opisywać naszych peregrynacji po portach Zalewu Wiślanego, aby zachecić czytelników do osobistego odwiedzenia wymienionych miejsc. Zapewniam, że warto spędzić tutaj wodny urlop, czy to pływajac na jachcie czy na coraz modniejszych houseboatach. Jest kilka dobrze opisanych tras, wybór jednostek też wystarczający, nic tylko rozkoszować się urokami Nogatu z Malborkiem, Szkarpawą z Rybiną, wyjściem Przekopem Wisły na Bałtyk czy portów samego Zalewu Wiślanego.
Rejs zakończyliśmy późnym popołudniem w dniu 14.08.2024 r w Jacht Klubie Elbląg, by następnego dnia przy pomocy dźwigu załadować łodzie na przyczepy i powrócić do swych portów macierzystych.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rejsu za wspaniałą atmosferę podczas rejsu, chęć niesienia bezinteresownej pomocy, i zapraszam do udziału w następnych rejsach wszystkich, z którymi już od lat mam przyjemność pływać i tych, którzy będą chcieli posmakować turystycznej, wodnej przygody z PTTK.
Tak to subiektywnie widział i opisał
Komandor rejsu
Wojtek Skóra