Obecny rok jest symboliczny dla Polskiego Związku Żeglarskiego. Nie każda organizacja społeczna może obchodzić 100. lecie swego istnienia. I pomimo różnych zawirowań w swej historii PZŻ, od początkowych działań skupiających całe po odrodzeniowe środowisko żeglarzy i przyszłych działaczy żeglarstwa polskiego, wywodzących się z trzech zaborów, opracowanie przepisów normalizujących i określających zasady działania. Poprzez mało chlubny dla Związku okres egzekwowania restrykcyjnych przepisów dotyczących żeglarzy i żeglarstwa, a kończąc na skupieniu się na sprawach , do których Związek jest przede wszystkim predysponowany – żeglarstwo wyczynowe i szkolenie młodego narybku żeglarskiego.
Tak zacna rocznica to również czas pewnej retrospekcji dokonań żeglarskich jego członków, przypomnienie osiągnięć polskich żeglarek i żeglarzy w światowym żeglarstwie. To również czas, wystaw, rocznicowych regat, rejsów, sympozjów, spotkań i innych imprez.
Komisja ds. Żeglarstwa Amatorskiego Polskiego Związku Żeglarskiego także postanowiła włączyć się czynnie do w rocznicowe obchody i zorganizować rejs po śródlądowych wodach Niemiec pt. „trzy Pałace Berlina - Charlettenburg – Cecilienhof – Sansussi”. Postanowiliśmy podczas wodnych peregrynacji odwiedzić trzy, choć nie jedyne pałace Berlina, chyba największe i najbardziej znane poprzez historyczne wydarzenia, które się wydarzyły w ich progach.
Rejs rozpoczął się 29.06.2024 r w nadodrzańskim Kostrzynie, gdzie po zgodzie lokalnego Nadzoru Wodnego mogliśmy skorzystać z jego nabrzeża na brzegu Warty, aby wyslipować dźwigiem łodzie biorące udział w rejsie.
Po przepłynięciu z prądem Odrą około 60 km odcinek, skręcamy w lewo i zatrzymujemy się przed pierwszą z Niemieckich śluz w Hohensaaten. Cumujemy przy pomoście z napisem „SPORT”, a krótki telefon do obsługi śluzy, która otwiera nam wrota i wpływamy do wielkiej komory śluzy. Dalej płyniemy jeszcze kilka km. aby zatrzymać się na noc w dużej Marinie Oderberg, pierwszej na rzece Haveli, by dalej przez Spandau okrążyć Berlin. Tylko na tym odcinku widzimy, w znakomitej większości w prywatnych lub klubowych przystaniach więcej jednostek pływających niż pewnie zarejestrowanych jest obecnie w systemie REJA 24.
W przeważającej większości są to jednostki motorowodne, choć dalej płynąc na zachód i wpływając na liczne w tym regionie, połączone wspólnym szlakiem wodnym jeziora, propozycja pomiędzy jachtami żaglowymi a motorowodnymi wyrównuje się. Niestety w większości tych przystani nie ma możliwości gościnnego zacumowania, są to pomosty rezydenckie. Trzeba szukać przystani oznakowanych charakterystyczny żółtym znakiem „Żółtej Fali” – landowym oznakowaniem określającym zasady płatnego cumowania i wyposażenia przystani. Koszt cumowania w niemieckich przystaniach wynosi dla 7 mb łodzi, z dwuosobową załogą, bez prądu (koszt od 0,5-1,0 €), prysznic z automatem (1 € -długo) wynosi od 7 € w Marinie Müllorse na rzece Szprewie, poprzez 18, 5 € w Marinie Oderberg na rzece Haveli, do najdroższej 20 € Mariny w Tempelhofer na Telkowkanal. Porównując je z mazurskimi cenami, oceniając komfort pobytu, wyposażenie przystani i uprzejmość havenmajstra, koszt pobytu robi się całkiem przystępny. Dodatkowo na całym szlaku nie było żadnego problemu z aprowizacją, dobrze rozbudowana sieć marketów NETTO,w których po godzinie 18.00 bardzo wiele produktów (pieczywo, niektóre warzywa i owoce) było przeceniane o 30-50 %, dawało duży komfort zakupowy. Tym bardziej, że mnóstwo produktów było w cenach porównywalnych lub niższych niż w Polsce.
Pływając po niemieckich wodach śródlądowych spotkamy też oznakowane miejsca do cumowania, pozwalające bezpiecznie, spokojnie i bezpłatnie zatrzymać się przez 24/48/72 godziny, choć są to stanowiska bez żadnej dodatkowej infrastruktury (niekiedy stoją kontenery na śmieci). Wracając jeszcze do widzianych w przystaniach jachtów i jednostek motorowodnych ich ilość może budzić zdziwienie, a może i zazdrość, choć z doświadczenia poprzednich rejsów po europejskich kanałach i rzekach wiem, że wiele z tych jednostek pełni często funkcję „domków na wodzie” i są co najwyżej miejscem weekendowych spotkań towarzyskich.
Podczas rejsu przepłynęliśmy około 360 km, odwiedziliśmy tytułowe trzy, jakże różne w swej architekturze pałace, spacerowaliśmy po Unter den Linden – berlińskiej Alei pod Lipami wśród tłumu kibiców Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, w pobliżu Bramy Brandenburskiej. Oglądaliśmy zabytki Wyspy Muzeów i Uniwersytet Humboldtów, stary i nowy Berlin, ten z cichymi dzielnicami i kameralnymi kanałami żeglugowymi i ten głośny, wesoły kolorowy Stacji ZOO i niedaleki Tiergarden.
Czy warto wybrać się w taki rejs, w naszym odczuciu jak najbardziej tak, tym bardziej, że wokół Berlina można żeglować przynajmniej przez cały sezon nie odwiedzając powtórnie tej samej przystani. Mieliśmy okazję rozmawiać z niemieckimi wodniakami na temat Polskich Szlaków Wodnych, dostępności map, przewodników i informacji nawigacyjnych w języku niemieckim. Niestety miałem momentami nieodparte wrażenie, że pomimo wystarczającej ilości informacji w Internecie na temat dróg wodnych w Polsce, wiedza ta jest bardzo mało znana u naszych zachodnich sąsiadów. Panuje raczej przekonanie, że w Polsce oprócz Mazur nie ma gdzie pływać. Droga wodna MDW-70 to raczej hasło niż szersza wiedza, że ogólnie brak wyznakowanych szlaków i wystarczającej infrastruktury?!. Może kłania się brak takich wydawnictw i informacji w języku niemieckim, bo nawet znakomite, wydane w zeszłym roku przez Ministerstwo Infrastruktury dwa wydawnictwa: Oznakowanie nawigacyjne w żegludze śródlądowej i Przewodnik po śródlądowych drogach wodnych w Polsce wydane zostały wyłącznie w języku polskim i angielskim. Z jednej strony należą się podziękowania Departamentowi Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej, że widział potrzebę przygotowania takich materiałów i znalazł środki na druk tak potrzebnych wydawnictw.
Rejs po zamknięciu pętli: Odra – rzeka Havela – Berlin – Poczdam – rzeka Szprewa – Odra zakończyliśmy w dniu 16 lipca w Kostrzynie nad Odrą cały czas niosąc na relingu baner informujący o 100. leciu powstania Polskiego Związku Żeglarskiego i trasie rejsu.
Czy warto było uczestniczyć w takim rejsie – na pewno tak, bo były to dwa tygodnie przygody, czy było drogo – pewnie taniej niż na Mazurach, czy są dostępne informacje nawigacyjne i turystyczne – zaczynając od papierowych map (w języku niemieckim), poprzez Internetową, płatną apkę, umożliwiającą dokładne wyznaczenie trasy, a kończąc na różnorodnych informatorach, ulotkach opisujących atrakcje turystyczne i krajobrazowe uzyskiwane na przystaniach czy w Informacjach Turystycznych.
Szybkimi krokami zbliżają się następne rocznice związane z polskim żeglarstwem. Pamiętajmy przy okazji, że żeglarstwo to nie tylko wyczyn i dyscypliny olimpijskie, ale też rekreacja i turystyka wodna. Powinniśmy przywiązywać pobodnę znaczenie do obu form uprawiania żeglarstwa, choć pierwsze przynosi medale i zaszczyty, a drugie tylko radość i satysfakcję.
Życząc zawsze i wszystkim stopy wody
Wojtek Skóra
,