Aby wezwać pomoc w nagłych wypadkach powinno się poznać przynajmniej kilka sygnałów stosowanych w zależności od jednostki na której jesteśmy i jej wyposażenia. Oto kilkanaście najczęściej używanych sygnałów:
Należy zawsze uczulać tych z którymi płyniemy, że nie wolno tych sygnałów używać dla zabawy. Także przy korzystaniu z sygnału "Mayday" należy podawać kto wzywa pomocy, na jakiej pozycji się znajduje i jakiego rodzaju uszkodzenie powstało, ewentualnie można dodać jakiego rodzaju pomocy się oczekuje, czy też informacji mogącej ułatwić ratunek.
Obok znajomości sygnałów wzywania pomocy warto znać oznaczenia tych jednostek od których pomocy możemy się spodziewać. Na wodach śródlądowych są to jednostki w kolorze pomarańczowym w białymi literami WOPR, noszące białą banderkę z błękitnym otokiem w którym widnieje błękitny krzyż wpisany w złotą kotwicę. Obecnie stosuje się też zamiast bandery narodowej na flagsztoku rufowym banderkę biało czerwoną z symbolem WOPR w biało niebieskim kole na środku bandery, z napisem "ratownik WOPR". Jednostki ratownicze na morzu malowane są na kolor biały, na burtach i nadbudówkach mają namalowany czerwony krzyż maltański w czerwonym kole. Ponad to pod salingiem noszą białą prostokątną flagę ze złotą kotwicą po środku w którą wpisana jest tarcza z godłem państwowym, od tego emblematu wzdłuż flagi, przez jej środek przebiega pomarańczowy pas.
Opracowanie: Maciej Grzemski
Wyposażenie ratunkowe jachtu
a) indywidualne środki ratunkowe
To wszystkie środki służące załogantowi w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia. Są to przede wszystkim środki profilaktyczne i ratunkowe. W skład środków profilaktycznych należy zaliczyć kamizelkę asekuracyjną i szelki asekuracyjne. Mają one za zadanie wspomagać żeglarza w razie zmycia z pokładu, by nie oddalił się od jachtu i utrzymywał na powierzchni wody.
Do środków ratunkowych należy kapok lub kamizelka ratunkowa. Jest to wyspecjalizowany sprzęt który służyć ma długotrwałemu utrzymywaniu rozbitka na powierzchni wody w razie katastrofy jednostki pływającej. Konstrukcja kamizelki ratunkowej zapobiega przewróceniu się rozbitka na brzuch. Kamizelka trzyma rozbitka na plecach utrzymując głowę nad wodą. Na karku kamizelki znajduje się uchwyt do wyciągnięcia rozbitka z wody lub uchwycenia go bosakiem. Kamizelka jest w jaskrawym pomarańczowym kolorze, może też być oklejona paskami odblaskowej folii. Kapoki morskie mają ponad to światełko z baterią działającą w kontakcie ze słoną wodą, gwizdek i lusterko.
b) pozostałe wyposażenie ratunkowe
Każdy jacht poza indywidualnymi środkami ratunkowymi powinien posiadać wyposażenie umożliwiające podjęcie akcji ratunkowej wobec załoganta, który już znalazł się w wodzie lub pomocy w jego lokalizacji. Najpopularniejszym takim wyposażeniem jest koło ratunkowe, na śródlądziu można jako zamiennik spotkać podkowę. Dobrze jest gdy na jachtach morskich do koła jest zamocowana pławka świetlna, mała wodoszczelna lampka pokazująca pozycję rozbitka. Gdy znajdujemy się w wodzie bardzo przydatnym jest tzw. "proszek na rekiny" czyli substancja barwiąca wodę na kolor pomarańczowy. Pozwala to na lokalizację rozbitka z helikoptera czy samolotu. Temu samemu celowi służą flary świetlne i dymne oraz rakietnica. Gdy ratujemy rozbitka z pokładu warto w wyposażeniu jachtu posiadać rzutki. Rozróżniamy trzy podstawowe typy rzutek: rękawowa - worek z jaskrawej, pomarańczowej tkaniny, obciążony i wyposażony w pływak. W środku worka jest złożona lina z zaczepem na końcu, siatkowa - to zwykle piłka koszykowa w oplocie z linki i długą liną nietonącą z zaczepem na końcu, szpulowa - obecnie już rzadko stosowana, plastykowa szpula z liną na końcu której jest oczko do mocowania liny. Jako sprzęt pomagający podjąć z wody rozbitka może posłużyć nam lajflina. Powinna to być nietonąca lina, którą holujemy za jachtem i zataczając okręgi zacieśniamy promień jej cyrkulacji przechwytując rozbitka. Nowością w ratownictwie wodnym stała się boja "SP", wykorzystywana do ratowania z wody. N dużych jachtach morskich spotyka się też tratwę pneumatyczną. Jest to plastykowa beczka z samonapompowującym się pontonem z dachem, drabinką, oświetleniem i wyposażeniem w łatki, pompkę i żelazną racją żywnościową i słodką wodą.
Opracowanie: Maciej Grzemski
Zanim rozpoczniemy sezon nawigacyjny, musimy spełnić kilka warunków formalnych, aby nasz jacht mógł bezpiecznie żeglować. Coroczny remont i przegląd wyposażenia jachtu powinien skończyć się wizytą inspektora technicznego dopuszczającego jacht do żeglugi i przedłużenia rejestracji, która z kolei jest formalnym wymogiem instytucji ubezpieczających, poprzedzającym zawarcie polisy ubezpieczeniowej. Dobry żeglarz nie rozróżnia jachtu klubowego i prywatnego. Każdy jacht musi być dobrze przygotowany do sezonu, sprawdzony, a najlepiej "opływany", by sprawdzić wszelkie ewentualne usterki i sprawność działania mechanizmów. Gdy przebrniemy przez ten obecnie zaniedbywany obowiązek, warto wspomnieć o kontroli jachtu przed dłuższą wyprawą.
Jeśli korzystamy z jachtu czarterowanego pamiętajmy o sprawdzeniu wszystkiego osobiście. Nie dawajmy wiary zapewnieniom bosmana czy przystaniowego opowiadającego nam o "niepowtarzalnych walorach nautycznych, wygodzie i bezawaryjności tego przecudownego jachtu". Trudno oczywiście sprawdzić kadłub, a szczególnie jego podwodną część, ale możemy zajrzeć do zęzy. Jeśli stoi w niej woda, to może być to dla nas sygnał o przecieku lub nieszczelności np. skrzyni mieczowej. Może to być woda z kondensacji pary, w takim przypadku jest to tylko niedbalstwo armatora, dającego nam brudny i nieprzygotowany jacht. Powinno to wzmocnić naszą czujność. W jachtach mieczowych należy sprawdzić zawieszenie miecza (oś obrotu), jej uszczelnienie, sprawność windy fałowej, jakość fału i jego zamocowania. Najlepiej spróbować "na sucho" opuścić miecz, rozwijając całość fału i jednocześnie robiąc oględziny stalówki i mocowania do bębna. Następnie podnosimy miecz i sprawdzamy, czy fał nie ma tendencji do zeskakiwania z rolki i wchodzenia między rolkę a obudowę, czy miecz się nie klinuje i opuszcza się i podnosi do samego końca. W przypadku jachtu balastowego warto sprawdzić stan śrub mocujących balast i uszczelnień pod nimi. Następnie warto jest sprawdzić jakość olinowania stałego i ściągaczy, ich zabezpieczenia przed rozkręcaniem się i jakości wantowników i sztagowników. Przy okazji sprawdzamy mocowanie i jakość innych okuć: knag, kip, kluz, podwięzi wantowych, sztagowników itp. Przy okazji można też umyć pokład, będzie to sprawdzian czy przez zamocowania okuć i szyb nie cieknie woda do wnętrza jachtu. Po oględzinach kadłuba robimy przegląd ożaglowania. Nie zabiera to zwykle zbyt wiele czasu, wszystkie bowiem usterki, rozdarcia i dziury widać na pierwszy rzut oka. Warto przy tej okazji sprawdzić też mocowanie bomu do masztu szotów przy bomie i wózków do szotów foka. Następnie kolej na olinowanie ruchome. Sprawdzamy jakość liny, wykończenia i kausze. Pamiętajmy, że liny bawełniane mogą być po kilku latach osłabione działaniem wody i łatwiej się przecierają, a nie rzadko gniją. W przypadku talii grota sprawdźmy stan bloczków, czy są solidne i czy są wyposażone w krętliki. Kolej na sprawdzenie najistotniejszego urządzenia - steru. Jeśli jest to ster zawiasowy należy sprawdzić czy jest on zabezpieczony przed wypadnięciem z zawiasów, by np. otwierając achterpik nie zgubić steru. Zwróćmy też uwagę na sprawność podnoszenia płyty sterowej, jakość fału i jego mocowania. Niestety duże jachty, zwłaszcza morskie posiadają stery skegowe lub zrównoważone, a ich osie zamknięte są w puszkach sterowych i jedyne co można sprawdzić to zamocowanie rumpla. W przypadku szturwału, w sprawność urządzenia sterowego musimy wierzyć na słowo osobie od której czarterujemy jacht. Po oględzinach tego co najistotniejsze sprawdzamy światła nawigacyjne i instalację elektryczną. Dobrym sposobem na sprawdzenie stanu akumulatora jest włączenie świateł w jachcie, a następnie świateł nawigacyjnych. Jeśli światła w kabinie wydatnie przygasną, znaczy to, że akumulatorowi nie pozostało już wiele "żywota". Sprawdzenie silnika i rewersu potraktuję jako nieobowiązkowe, w końcu jesteśmy żeglarzami. Na koniec powinniśmy zapoznać się ze stanem drobnego osprzętu, kotwicy i łańcucha, dryfkotwy, wyposażenia ratunkowego i dokumentów jachtu. Po takim przeglądzie niewiele rzeczy będzie mogło nas zaskoczyć.
Czas na wprowadzenie na pokład załogi. Gdy jest ona na pokładzie warto, by kapitan sprawdził umiejętności pływackie załogi i kwalifikacje żeglarskie. Jeżeli załoga posiada patenty żeglarskie, to równoznaczne jest to z posiadaniem karty pływackiej. Ta część załogi która nie posiada patentów i nie posiada kart, powinna zostać pouczona o obowiązku pływania w kamizelkach asekuracyjnych. Powinniśmy też zwrócić uwagę załogantom na sposób poruszania się po jachcie. Zawsze jedna ręka dla jachtu, druga dla siebie. Trzymamy się stałych elementów jachtu (olinowanie stałe, relingi), po zachodzie słońca po pokładzie poruszamy się w szelkach asekuracyjnych, przypiętych przynajmniej jednym wąsem do stałych części jachtu. Chodzimy po pokładzie w obuwiu miękkim, nigdy boso, na pokładzie wiele okuć "gryzie". Na większych jednostkach poruszmy się spokojnie, nie biegamy, w szczególności po mokrym pokładzie. Zwróćmy uwagę na długie włosy, by były spięte lub schowane pod czapką. Ograniczmy biżuterię: żadnych wielkich kolczyków, czy pierścieni. Okulary powinny być przymocowane na gumkach lub łańcuszkach, aby nie spadały. W czasie słonecznej pogody bezwzględnie trzeba mieć na sobie nakrycie głowy, a w godzinach południowych koszulkę. Na wodzie słońce operuje bardzo skutecznie choć tego nie czujemy. Rozpakowanie bagaży załogi nie może nosić znamion artystycznego nieładu, wszystko musi mieć swoje miejsce i być dobrze zaształowane, zwłaszcza na lekkich mieczówkach, gdzie przesunięcie balastu może doprowadzić do wywrotki. Trzeba też koniecznie pouczyć załogę o rygorze bezwzględnego podporządkowania się komendom i poleceniom kapitana, a także szybkiej i rzetelnej realizacji komend. Po takiej pogadance dobrze jest pokazać i przećwiczyć posługiwanie się sprzętem ratowniczym, oraz sprawdzić znajomość węzła ratowniczego. Następnie przejść po wszystkich stanowiskach manewrowych, tłumacząc specyfikę pracy na nich. Postarajmy się o to, by załoga, zwłaszcza będąca na jachcie po raz pierwszy lub "nieopływana", zrozumiała o co nam chodzi. Nie używajmy zatem hermetycznego języka i przyzwyczajmy ich do słowotoku komend, jaki będziemy stosować.
Nim wyjdziemy na wodę lub zanim wejdziemy do portu zapoznajmy załogę z naszymi zamiarami, ułatwi to pracę i podniesie szybkość reakcji przygotowanej do manewrów załogi.
Opracowanie: Maciej Grzemski
Strona 2 z 2