Relacja XXXIV Kurs i Zlot Instruktorów Turystyki Żeglarskiej PTTK
„Załęcze Wielkie 24-27.09.2015”
Tradycyjnie, jak co roku Kurs i Zlot Instruktorów Turystyki Żeglarskiej PTTK odbył się w innym miejscu niż w roku poprzednim. Krajoznawstwo w nazwie Towarzystwa zobowiązuje, a i przyjemność jest o tyle większa, że większość uczestników nigdy nie miałaby możliwości odpoczywać i zwiedzać miejscowości, wybranych przeze mnie na miejsce zlotu. Tegoroczny Zlot odbył się w Załęczu Wielkim, nad Wartą, pośrodku Załęczańskiego Parku Krajobrazowego.
Przygotowując program tegorocznego zlotu czułem odrobinę niepokoju, zeszłoroczny zlot i przyjęcie, jakie zgotowali nam gospodarze w Serpelicach, wyniosło na bardzo wysoki poziom wymogi stawiane organizatorowi i przyszłym gospodarzom zlotów. Na szczęście przepiękna okolica, rozległy teren Zawierciańskiego Grodu, przyzwoite pokoje i położenie, zaraz po przyjeździe sprawiły bardzo dobre wrażenie i rozwiały podświadome wątpliwości. W tym miejscu należą się słowa uznania dla Gospodyni Ośrodka Pani Krystynie Mikita. Za wysoki profesjonalizm w prowadzeniu ośrodka oraz za pomoc przy organizacji Zlotu.
Jak zawsze pierwszy dzień zlotu rozpoczął się od kolacji, jednak różna pora przyjazdu uczestników zlotu, nie do końca sprzyjała wspólnym wspominką. Choć ciepły czwartkowy wieczór pozwalał na zwiedzanie terenu ośrodka, jego położenie nad Wartą, przepięknymi zakolami, zmęczenie i trudy drogi zrobiły swoje. Szybko zapadłą cisza i tylko najbardziej wytrwali mogli rozkoszować się ciszą lasu, słuchać odgłosów wody, wręcz odczuwać czystość powietrza. Sen w takich warunkach zawsze jest błogi i zazwyczaj wydaje się nam, że za krótki.
Piątkowy, słoneczny i ciepły poranek, rozpoczęliśmy w doskonałych humorach, od bogatego w wyborze i sytego śniadania, by już o godzinie 9.30 siedzieć w zamówionym autobusie. Nasz kierowca, pan Darek, świetnie wywiązywał się ze swojej roli drajwera i szybko oraz bezpiecznie woził nas po ustalonej trasie. A piątkowa marszruta przebiegała przez Ożarów, z Muzeum Wnętrz Dworskich oraz zabytkowym wiatrakiem, dalej do Biskupic i Grodu Byczyna, by na koniec zawitać do samej Byczyny, jedynego miasta w Polsce, w którym niemal w całości zachowały się średniowieczne mury obronne.
Przyjeżdżając do Ożarowa, w progach świetnie zachowanego dworu, zbudowanego pod koniec XVIII w. przez W. Bartochowskiego, witał nas jego dyrektor, a zarazem przewodnik pan Paweł Mikołajczyk. Z pieczołowitością odnowione wnętrza, wyposażone w meble, sprzęty i ozdoby z epoki, doskonale ze sobą współgrały, a barwne opowieści o byłych gospodarzach dworku, ich losach, historie niektórych przedmiotów opowiadane przez naszego kustosza, były wysłuchiwane z ogromnym zainteresowaniem. Po zwiedzeniu samego dworku pojechaliśmy zwiedzić stary wiatrak, również pieczołowicie odbudowany, z dokładnie odtworzoną maszynerią wewnątrz wiatraka, pozwalająca przy pomocy kamiennych żaren mielić dowolny gatunek zbóż na mąkę.
Kilkukilometrowa droga do Grodu Byczyna bardzo szybko nam minęła, tym bardziej, że przejeżdżaliśmy przez bardzo zadbane, czyściutkie, z mnóstwem zieleni, wsie i miasteczka. Sam Gród Byczyna to współcześnie wybudowana nad brzegiem jeziora replika średniowiecznego grodu. Po ogromnym, ufortyfikowanym owalu grodu, oprowadzała nas przewodniczka, a jakże w stroju z epoki. Barwne opowieści o elementach i przeznaczeniu poszczególnych części grodu, wzbudziły nasz podziw i uznanie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Gród od kilku lat jest miejscem rozgrywania międzynarodowych turniejów rycerskich, a Opolskie Bractwo Rycerskie, które ma tu swoją siedzibę, również od wielu lat bierze udział w corocznej rekonstrukcji bitwy grunwaldzkiej.
Po obejściu grody blankami i zapoznaniu się z ich budową i przeznaczeniem obronnym, udaliśmy się na zewnętrzny plac, poza grodem. Tutaj ustawione dwie grubaśne, drewniane tarcze, pozwoliły nam na spróbowanie swoich sił w rzucie do celu nożami i toporami. Zabawy i śmiechu było co nie miara, gdyż wbrew pozorom, umiejętności tych nie wysysa się z przysłowiowym „mlekiem matki”. Dopiero wielokrotne próby, długie wędrówki po „przestrzelone” noże i topory, dawały oczekiwane rezultaty. Podsumowaniem pobytu w Grodzie Byczyna był serwowany obiad, w ozdobionej zbrojami i bronią izbie rycerskiej.
W drodze do Załęcza zatrzymaliśmy się w Byczynie, by, choć przez kilkanaście minut pospacerować po starym rynku, urokliwych uliczkach miasteczka mającego średniowieczny rodowód.
Po powrocie do Załęcza, mieliśmy chwilę dla siebie, aby o godzinie 20.00 udać się na wspólnego grilla. A co tam nie było: żurek, pieczone ziemniaczki, bigos i szaszłyki, kaczek, kaszanka i kiełbaski na rożen. Choć trochę ciasno, przynajmniej na początku, później znakomicie prowadzona przez DJ część muzyczna rozluźniła ścisk, gdyż większość uczestników zlotu próbowało od zaraz zrzucić dopiero, co skonsumowane kalorie. Muzyka, taniec i wspólne śpiewy skończyły się dopiero po północy.
Sobotni poranek przywitał nas doskonałą pogodą, bardzo ciepło jak na tę porę roku, bezwietrznie, prawdziwe polskie „babie lato”, usposabiała do spacerów i pobytowi na świeżym powietrzu. Sprzyjały temu też atrakcje okolicy i rozległy teren ośrodka. Część uczestników zlotu promem przepłynęła przez Wartę i udała się na 3,5 km spacer do urokliwie obudowanego źródełka, położonego w sosnowym lesie. Kilku młodszych zlotowiczów postanowiła wypożyczyć sobie kajaki, by, choć przy niskim stanie rzeki, zwiedzić od strony wody najbliższą okolicę. Zainteresowaniem również cieszyły się rowery, które można było wypożyczyć w ośrodku.
Pozostali zainteresowani oraz wszyscy uczestnicy kursu Instruktorów Turystyki Żeglarskiej PTTK wzięli udział w zajęciach szkoleniowych. Pierwsza część prowadzona przez Pawła Czudowskiego obejmowała przygotowane wcześniej przez Maćka Grzemskiego, dwa bloki zagadnień. Bezpieczeństwo na jachcie i w porcie oraz etykieta żeglarska. Ja prowadziłem część dotyczącą kompleksowej wiedzy o meteorologii oraz zjawiskach decydujących o stanie pogody. Całość szkoleń przygotowano w formie prezentacji, z wieloma slajdami i zdjęciami pokazującymi środki bezpieczeństwa, pirotechnikę, duży i mały kod flagowy, poszczególne zjawiska przyrodnicze i meteorologiczne. Tak upłynął czas do obiadu, którzy z przyjemnością spałaszowali wszyscy „dotlenieni” na wycieczkach i biorący udział w szkoleniach.
Sobotnie popołudnie przeznaczone było na wspomnienia z mijającego sezonu, opowieści o przeżytych przygodach, planach na przyszłość.
Wieczorna uroczysta kolacja była dla wszystkich dużą niespodzianką, inaczej ustawione, pięknie ozdobione stoły na stołówce, moja żartobliwa sugestia, że posiłek mamy tym razem przygotowany w innej sali, spowodowały spore zamieszanie i niepewność gdzie wreszcie będziemy jedli.
Tak przygotowana kolacja, smaczna i bardzo obfita, miła atmosfera, ciepełko i trochę rozleniwienie uczestników, zdecydowało, że już nikomu nie chciało się iść do przygotowanego ponownie, choć w innym miejscu ogniska. Przy wspólnych opowiadaniach, pouczających rozmowach, docenieniu jeszcze nienagrodzonych, i tym razem wieczór minął bardzo szybko.
Ostatni dzień, a w zasadzie przedpołudnie, również po smacznym i obfitym śniadaniu, było bardzo absorbujące i ciekawe.
Wszyscy uczestnicy kursu i zlotu zostali zaproszeni do Sali konferencyjnej, w której Paweł Czudowski przygotował już czwartą wystawę z cyklu „Najlepsi wśród nas”, poświęconą pasji żeglarskiej Romualda Drążkowskiego. Naszego kolegi pływającego na przebudowanym jachcie klasy Orion, o tajemniczej nazwie własnej „Bernaś”. Wiele fotogramów z rejsów i zlotów, kserokopie pamiątkowych dokumentów i posiadanych uprawnień, w doskonały sposób oddało zamiłowanie do pływania i „żeglarskiego ducha” Romka. Pokazała również jego codzienne zajęcie, bycie duchownym i proboszczem na farze.
Wystawa ciekawie skomponowana plastycznie, z dużymi, dobrej jakości zdjęciami, przyciągnęła uwagę i zainteresowanie wszystkich oglądających.
Pobyt w sali konferencyjnej inspirował do wysłuchania wspomnień o tegorocznych rejsach. Jak zawsze bardzo barwnie opowieść o Ogólnopolskim Rejsie Żeglarsko-Motorowodnego „Bydgoszcz-Iława”, odbytego w dniach 19.06- 5.07.2015 r. wygłosił Edek Kozanowski. Sugestywna opowieść o odbytym rejsie zakończyła się oklaskami.
Następnie razem z Grzesiem Kluszczyńskim opowiadaliśmy o naszym tegorocznym rejsie odbytym po kanałach Holandii, Belgii, Francji, Szwajcarii i Luksemburga. Ponad dwumiesięczna podróż po wspaniałych, wręcz cudownych miejscach, przebytych kanałach, tunelach i pochylniach, a przede wszystkim śluzach (około 500-stanowczo za dużo), dopłynięcie Renem do Bazylei w Szwajcarii, zwiedzanie Strasburga, to ogromna satysfakcja i powód do dumy.
Po zakończeniu naszych opowieści uczestnicy zlotu udali się do swoich pokoi, aby przygotować się do wyjazdu, a uczestnicy kursu pozostali, aby uczestniczyć w ostatniej części szkolenia. Przeprowadzony, dwuczęściowy quiz z meteorologii i zjawisk przyrodniczych wyłonił zwycięzcę. Choć nie łatwy, dał możliwość sprawdzenia własnej wiedzy i pokazał kursantom, na co muszą jeszcze zwrócić uwagę podczas samokształcenia. Wartościowe nagrody książkowe wręczone uczestnikom były miłym akcentem osładzającym stres egzaminacyjny. Ostatnim punktem kursu była nauka udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, wykonywania sztucznego oddychania i masażu serca, układania poszkodowanego w bezpiecznej pozycji bocznej ustalonej.
Niestety pomimo wspaniałej pogody, doskonałych warunków pobytowych, proza życia i konieczność powrotu do domu zmusiła nas do wyjazdu. Zaraz po obiedzie jeszcze tylko wspólne pożegnania, mnóstwo śmiechów i żartów, ale jednocześnie zaduma nad tak szybko przemijającym czasie i ulotnością przeżytych chwil.
Na szczęście przedstawiciele Klubu Żeglarskiego Sternik z Cieszyna, oficjalnie zaprosili wszystkich uczestników kursu i zlotu Instruktorów Turystyki Żeglarskiej PTTK do Cieszyna. Obiecując znakomite warunki i zlotowe atrakcje po obu stronach polsko-czeskiej granicy. Zaproszenie, a zwłaszcza proponowany program zlotu, wszystkim poprawił humor i zachęcił do składania obietnic przyjazdu.
Dziękuję wszystkim uczestnikom kursu i zlotu za stworzenie tak wspaniałej atmosfery, za humor i uśmiech, wspólną zabawę, za udział w szkoleniach, za chęć bycia z sobą.
Komandor Zlotu
Wojtek Skóra